Idealizowanie adopcji – ten pociąg już odjechał

Idealizowanie adopcji - ten pociąg już odjechał

Ile razy słyszeliście, że adopcja zwierzaka to najwspanialsza rzecz na świecie? Że psiaki z adopcji są idealne, cudowne i kochane? Że teraz czeka was już tylko opromieniona szczęściem przyszłość?
Wiele razy, czyż nie?

Tylko czy dzieje się tak naprawdę?

I tu was zaskoczymy, owszem, zdarza się 😉 Ha, myśleliście, że napiszamy nigdy, co?

Problem w tym, że jest to unikatowy prezent od losu, a nie reguła.

Jak to w życiu bywa, nie istnieją tylko trafienia w 10. O wiele częściej adopcja to po prostu ciężka robota. Dla niektórych na dwa miesięce, dla innych na dwa lata, dla jeszcze innych na zawsze.

Skąd zatem te czasem przelukrowane komunikaty dotyczące adopcji? Z czegoś przecież muszą wynikać? Przede wszystkim z wielu pozytywnych doświadczeń osób, które kochają swoje adoptowane psy oraz z chęci promowania, a nawet forsowania adopcji. Ze świadomości, że albo adopcja albo cierpienie. A przecież jeszcze 10 czy 15 lat temu nie była wcale popularna. Psy miały niewielkie szanse na opuszczenie schronisk, a szczeniaki kupowało się na targowiskach.

Wraz z wybuchem internetu i social mediów wszystko się jednak zmieniło. Organizacje, wolontariusze, pomagacze otrzymali narzędzia, dzięki którym mogli pokazywać bezdomniaki i zachęcać innych do pomocy. Gdybyśmy usiedli i przeanalizowali jak w Polsce zmieniały się standardy adopcji, treści ogłoszeń, wymagania, komunikacja zobaczylibyście jak wielki krok naprzód zrobiliśmy. Jasne, nie wszędzie, nie w każdym zakątku Polski. Nie w każdym schronisku, szczególnie takim nastawionym na zysk wynikający z liczby rezydujących zwierząt, ale jednak. Coraz więcej organizacji się profesjonalizuje, uczy, dzieli wiedzą. Oczywiście, znajdziecie także i tych, którzy utknęli gdzieś w połowie lat 90′, ale pamiętajcie, że sporo instytucji się wygasza, a na ich miejscu wyrastają nowe o nowoczesnym podejściu.

Podobnie jest z ludźmi. Coraz więcej osób, choćby przez zderzenie z próbami adopcji, wie już, że karmy nie kupuje się w markecie, że zwierzęta zabezpiecza się na kleszcze, że nie każdy pies nada się do miasta lub dziecka. A może nawet, że sztywne merdanie ogonem i „uśmiech” na pysku nie są objawem radości… tylko wręcz przeciwnie.

I właśnie wraz ze zmianą świadomości i popularyzacją adopcji komunikaty na jej temat powinny również ewoluować, być bardziej wyważone. Nastawione nie tylko na promocję, ale także na edukację. I wydaje się, że organizacje już to rozumieją, ale potrzeba jeszcze, aby zrozumieli to zwykli miłośnicy zwirząt, ci szeptacze, którzy mówią: będzie ZAWSZE cudownie. Nie będzie, bo >zawsze< to bardzo ostateczne słowo.

Trzeba ich zatem edukować.

Adoptuj z głową, adoptuj świadomie, adoptuj na miarę swoich możliwości. Czytaj ogłoszenia, słuchaj ludzi, którzy znają te bezdomniaki, nie skacz na główkę w zwierzaka, bo podoba ci się plamka wokół jego oka. Startuj z POTRZEBY SERCA, finiszuj Z ROZSĄDKIEM. Nie wizualizuj sobie w głowie idealnego zakończenia. A wtedy może nawet ta praca, która jest przed tobą, bo jest zawsze, okaże się znośna, satysfakcjonująca i poszerzająca horyzonty. I uchroni cię przed rozczarowaniem.

O, tak to powinno brzemieć.

A zatem… powodzenia!

 

Pomóż azylakom!

Ta strona obsługuje pliki cookies.