Szczeniak amstaffa, czy to dobry pomysł?

Szczeniak amstaffa, czy to dobry pomysł?

Skoro jesteś w tym miejscu, musisz zastanawiać się nad adopcją lub zakupem szczenięcia. Być może znasz już jakiegoś fajnego przedstawiciela rasy, a do tego pokonały cię słodkie fotki szczylków w internecie. Zastanawiasz się teraz jak zdobyć wymarzoną kluskę. Mamy zatem prośbę. Zatrzymaj się na chwilę i przeczytaj ten tekst. 

Co cię czeka?

Wychowanie szczeniaka amstaffa, pitbulla czy bullterriera, bez względu na jego cechy osobnicze, jest zajęciem wymagającym zaanagżowania i konsekwencji. Dla wielu osób, choćby z tego powodu, będzie to spore wyzwanie. Dlatego już na samym początku musisz podejść do tematu w sposób odpowiedzialny i przemyślany. Dużo czytać i nie idealizować w głowie swojej przyszłej relacji z psem. Żadnego romantycznego „biegniemy wspólnie przez łąkę a wokół kwiaty i motyle”. Najprędzej będziesz ciągnięty po błocie z kupą na twarzy.   

Amstaff? Zacznę od szczeniaka!

Choć bardzo często słychać tę genialną myśl, od której więdną nasze uszy, to powtarzane jak mantra „łatwiej jest wychować od małego”, niestety nie zawsze jest prawdą. Wiele szczeniąt staje się ofiarami nieprzemyślanych decyzji i traci domy. W trakcie okazuje się, że osoby, które zdecydowały się pochopnie na wybór wymarzonego bulka, asta czy pita, zupełnie się do tego nie nadają i nie są gotowe do zmierzenia się z małym diabełkiem. Szczególnie w okresie, kiedy ze słodkiej kluski przepoczwarza się w energicznego łobuziaka: wokalizuje, gryzie, niszczy, brudzi, nie chce załatwiać potrzeb na dworze, podgryza ręce, osiołkuje na smyczy, oszczekuje przechodniów i inne psy etc. 

A to przecież dopiero początek drogi. Niedługo potem zaczyna się burzliwy okres dojrzewania, który dla wielu terierów typu bull (w skrócie TTB; do tej grupy należy właśnie amstaff, staffik i bullterrier), bywa ekstremalnie trudny. Sporo psów, w tym właśnie momencie życia, przestaje akceptować swoich pobratymców, zaczyna niszczyć, pojawiają się epizody buntu, rozchwiania oraz wiele innych problemów. Ba, może nawet któregoś dnia spojrzysz prosto w oczy pewnego siebie osiłka, który nie zechce ustąpić ci kanapy. A na twoje stanowcze „złaź” odpowie równie stanowczym „wrrr”. I co wtedy? 

Jak więc mądrze się za to zabrać?

Jak w każdej dziedzinie, do wychowania młodego TTB należy używać głowy. Być świadomym jego ograniczeń, nie wpychać psa w trudne sytuacje i wykazywać się morzem spokoju oraz toną konsekwencji. Należy też w rozsądny sposób budować swój autorytet. Wzajemny szacunek jest bardzo ważny w relacji z każdym psem, ale wśród ras silnych fizycznie i popędliwych, a do tego bardzo wrażliwych, takich jak teriery typu bull, jest szczególnie pożądany, staje się bowiem gwarantem m. in. tego, że pies będzie miły i bezpieczny dla nas i otoczenia. Warto też rozmawiać z ludźmi, którzy przeżyli z psami jakieś problemy. Od tych, którzy zawsze mieli z psem sielskie życie, nie nauczysz się niczego nowego. Powiedzą ci tylko, że było cudownie. Ech, można tylko pozazdrościć.

Hodowla czy fundacja?

Jeśli interesuje cię hodowla to musi ona dysponować jednym z dwóch oznaczeń: FCI lub ZKwP

Te skróty dają pewność, że pies nie jest produktem pseudo. Tak, dokładnie tak. Są to też skróty, które powinieneś wpisywać w wyszukiwarkę i sprawdzać na stronach hodowli. Ich brak jest jasnym sygnałem, że hodowla nie jest zrzeszona w profesjonalnej organizacji. Co to oznacza? Zwykle brak planu hodowlanego, brak badań genetycznych eliminujących choroby, brak selekcji psów, brak dostępu do linii przodków, za to często: hodowle piwniczne, robaki, choroby skórne, problemy behawioralne, nieszczęścia psów reproduktorów i suk rodzących co cieczkę. Psie dramaty. 

Polskie „klubiki i stowarzyszenia” z metryczkami urodzenia pod szyldem „burka i fafika” też się nie liczą. Musi stać jak wół ZKwP/FCI. A w przypadku pitbulli np. UKC (dlaczego w tym przypadku tak, przeczytaj tu).

Jeśli nie przemawia do ciebie aspekt etyczny ani zdrowotny, to może przemówi do ciebie fakt, że płacisz za adidosa z czterema paskami, nie Adidasa. I to grubą kasę. A do tego 98 proc. psów w typie rasy w schroniskach pochodzi właśnie z takich miejsc. Chcesz napędzać ten okropny biznes? Jeśli kochasz zwierzęta, z pewnością nie. Bądź więc uważny i nie daj się nabrać.

A co z adopcją? Cóż, jeśli postawisz na fundację musisz być cierpliwy. Przyda ci się też sporo szczęścia. Szczenięta nie pojawiają się często i jest zwykle od kilku do kilkunastu chętnych na jednego malucha.

Poza tym organizacje są zobligowane do szczególnie uważnej selekcji w tym przypadku. Dlaczego? Ano muszą powierzyć psa na wychowanie (które nie jest proste) z zapewnieniem pewnej i potencjalnie szczęśliwej przyszłości w kolejnych 15 latach. Niezłe wyzwanie, prawda? Wymogi są zatem niemałe i przypominają czasem proces rekrutacji – ankiety, rozmowy, spotkania, kontrkandydaci. 

Puenta

Jeśli po przeczytaniu tego tekstu, w twojej głowie pojawiły się wątpliwości – to dobrze. Już teraz jesteś odrobninę lepiej przygotowany niż przed chwilą, na to co może (choć nie musi) się wydarzyć. Wiesz też, że oprócz zachwytu nad zdjęciami w internecie i psem sąsiada („kocham amstaffkę moich przyjaciół, jest cudowna” – tak, tak, my też kochamy dzieci naszych znajomych, jak sami przyznają – głównie dlatego, że z nami nie mieszkają) potrzeba ci więcej wiedzy i rozeznania. Szukaj zatem. Być może z czasem okaże się, że świadomie wybierzesz psa o spokojniejszym temperamencie albo utwierdzisz się w przekonaniu, że TTB jest wyzwaniem jakiego pragniesz. 

Zobacz również

Co powinieneś wiedzieć?

Ku pamięci Adopcja bezdomnego zwierzęcia to wspaniały pomysł, nie tylko ze względu na jego dobro, ale również dla nas samych. Życie w towarzystwie czworonoga jest przygodą i wartością,

Pomóż azylakom!

Ta strona obsługuje pliki cookies.